Julia (Luna i Las): Skąd wzięły się zieloność i haft w Twoim życiu?
Kornelia Machura (Lilu2art): Odkąd pamiętam żyję z naturą. Wychowywałam się na wsi w rytmie pór roku, tato zaraził mnie miłością do lasu. Jestem trochę nomadą, wędruję nie tylko dosłownie ale też metaforycznie i nie tylko w miejsca, ale i do ludzi. Jestem ich ciekawa, ciekawa tego co nas łączy i tego jak postrzegamy to samo w różny sposób. Z wykształcenia jestem etnologiem i mimo, że nie pracuję już w zawodzie, wspominam o tym, ponieważ decyzja o tych studiach i dalsze kroki, doprowadziły mnie do miejsca w którym jestem obecnie. Od pięciu lat zajmuję się haftem. To mój język by opowiedzieć o tym, co mnie porusza, co jest ważne. Jest to również mój sposób na zwrócenie uwagi na siebie, do siebie i wypowiedzenia się głosem z głębi duszy. Haft pomaga mi opowiadać o marzeniach, pragnieniach i prawdzie, a motywem przewodnim jest natura z jej cudowną cyklicznością.
Ach! Mamy trochę podobne historie: zasiane ziarno leśności w dzieciństwie. Szczególnie odkąd jestem mamą, często wracają do mnie obrazy z tamtego czasu. Wyłowisz dla nas swoje pierwsze leśne wspomnienie?
Leśne niemal rytualne wędrówki do lasu z tatą. Tylko z nim. Uczył mnie wtedy jak rozpoznawać grzyby, ptaki, uczył mnie bycia w lesie.
A dziś – czym jest dla Ciebie las?
Las to mój dom, moja matka.
A jaka była Twoja późniejsza świadoma droga do Lasu?
Jak wspomniałam – natura była ze mną od zawsze. Las od dziecka. Potem różnie bywało. Ale świadomy powrót do korzeni nastąpił na początku studiów. Zauważyłam, że bycie w lesie jest medytacją. Że ma silne działanie oczyszczające. Od tego momentu świadomie zaczęłam stosować higienę ducha. Kiedy mi źle, wiem, że ukojenie znajdę w lesie, problemy też tam rozwiązuję. I najlepiej słyszę w nim swój głos. Drzewa (mchy i paprocie też) są uważnymi słuchaczami i mądrymi doradcami.
Oj tak!
Jestem ciekawa, czy las towarzyszy Ci na co dzień czy bardziej od święta?
Zawsze gdy mnie woła. Nie mam tak, że w każdą niedzielę biorę kąpiel leśną. Po prostu idę wtedy, gdy mnie woła. Na co dzień mieszka we mnie :)
Ujęłaś mnie roślinnymi wzorami w Twoim hafcie…
To połączenie jest niezwykle silne. Tworzę poprzez obserwację naturalnych zjawisk w lesie, życia, koła życia, cyklów. To natura – las najbardziej mnie inspirują.
Widzisz jakieś wpływ lasu na Twoje relacje z bliskimi?
Zdecydowanie czuję, że las je wspiera. Bliskość i autentyczność można, a nawet należy, budować w tak czystych i pierwotnych miejscach.
Nie jestem mamą, ale czuję, że doświadczanie macierzyństwa w lesie jest niezwykłą szkołą empatii, wzajemnego uczenia się i odkrywania. To naturalne środowisko człowieka i mam wrażenie, że dzieci ten las przeżywają najprawdziwiej. Poza tym las – natura i cykliczność, pięknie się splatają z macierzyństwem, kobiecością.
A kiedy lasu brakuje?
Poziom poczucia bycia w klatce wzrasta. Las daje wolność, ale mam też takie poczucie, że można w sobie pielęgnować las wewnętrzny. Poczucie bycia jednością i w nieustannym połączeniu.
Tak z ręką na sercu, zawsze czujesz w lesie harmonię? Są jakieś wyzwania, strachy, które odczuwasz obcując z pierwotną naturą?
W bieszczadzkich lasach trudno mi przezwyciężyć strach przed spotkaniem z niedźwiedziem. Prawdopodobieństwo nie jest duże, a jednak. Wydaje mi się, że to raczej nasze wewnętrzne niepoukładanie, strach z którym sobie nie radzimy, a nie realne “zagrożenie”.
Mi w takich sytuacjach przychodzi z pomocą wiedza, jak się zachować w sytuacji spotkania niedźwiedzia, czy bardziej prawdopodobnego dzika. To mój sposób na oswojenie pierwotności.
Masz swój kawałek oswojonego Lasu? Ulubione leśne aktywności / praktyki / rytuały?
Kocham przytulać drzewa. Czasem same mnie wołają te, które chcą być przytulone. Mam kilka swoich lasów. Jeden właśnie zostawiałam, nie wiem na jak długo. A drugi mam niedaleko. Uwielbiam każdy las. I w tych “moich” lasach włóczę się bez pamięci, wiedziona ciekawością i mam wrażenie wewnętrznym głosem, ciekawością, pragnieniem…